Breaking News
WTA Finals w Cancun było totalną klapą organizacyjną. Rijad ma bardzo nisko postawioną poprzeczkę
Polscy kibice nie mają powodów, żeby zeszłoroczne WTA Finalswspominać źle. Wszak od strony sportowej rywalizacja wypadła znakomicie. Pierwszy raz w karierze triumf w wieńczącym sezon turnieju odniosła Iga Świątek, która przy okazji wróciła także na fotel liderki rankingu WTA.
Ale to tylko perspektywa polskiego kibica tenisa, który usatysfakcjonowany postawą najlepszej tenisistki mógł przymknąć oko na to, co działo się wokół turnieju. A działo się. Tyle że niewiele dobrego. Niespełna milionowe meksykańskie miasto Cancun pod względem organizacyjnym zdecydowanie nie stanęło na wysokości zadania.
Startuje WTA Finals w Rijadzie. Przed rokiem w Cancun była organizacyjna katastrofa
Problemy zaczęły się bardzo wcześnie, bo jeszcze przed początkiem rywalizacji. Tenisistki, co jasne, przyleciały na turniej kilka dni przed jego początkiem licząc na możliwość spokojnej aklimatyzacji i zapoznania się z kortem. I przeliczyły się szybko.
Na miejscu okazało się, że kort główny jest… w procesie przygotowań. Dwa dni przed pierwszym meczem nawierzchnia była gotowa, ale poza nią niewiele więcej. Siatki na korcie na próżno szukać, trybuny też oczekiwały jeszcze uzupełnienia siedzeniami. O bardziej ekskluzywnych udogodnieniach, takich jak ławeczki dla zawodniczek, można było zapomnieć.
Ostatecznie walkę z czasem wygrano. Niesmak jednak pozostał. A to był dopiero wstęp do kolejnych problemów, które miało napotkać osiem najlepszych tenisistek sezonu 2023.
Wybór Cancun na organizację WTA Finals długo był niewiadomą. Meksykańskie miasto wygrało z kandydaturami z Arabii Saudyjskiej, Czech czy Chin. Wątpliwości było jednak sporo, a ich lwia część dotyczyła aury panującej na przełomie października i listopada w Meksyku. Należało spodziewać się, że pogoda łaskawa nie będzie. A rywalizacja odbywała się na kortach otwartych.
Dlatego też wielkim zaskoczeniem nie mogło być to, co faktycznie działo się później w poszczególnych meczach. Ich przerywanie i wznawianie było na porządku dziennym. Bo co innego można było począć widząc takie obrazki?
Absurd gonił absurd. A to zerwany przez wiatr parasol, a to uciekająca pod jego wpływem piłka… Niekiedy tenisistki musiały adaptować się do zupełnie nieadekwatnych do rangi turnieju warunków. A to wszystko na korcie, który także pozostawiał wiele do życzenia.