Breaking News
Wstyd na cały świat. Wielka porażka. Świątek może być zawiedziona
Krytykowano już sam pomysł przeniesienia tenisowych WTA Finals do Arabii Saudyjskiej – kraju, któremu zarzuca się sportswashing i brak poszanowania dla praw człowieka. WTA zarzucano słabą promocję imprezy w Rijadzie, a teraz, gdy trybuny świecą pustkami, mówi się o kolejnej porażce federacji. “The Telegraph” uważa, że finały WTA potwierdzają, iż u Saudyjczyków sport kobiecy jest uważany za rozrywkę drugiej kategorii.
Wiosną tego roku WTA i Arabia Saudyjska doszły do porozumienia, na mocy którego turniej finałowy będzie odbywał się w Rijadzie w latach 2024-26. Saudyjczycy zapewnili rekordową pulę nagród dla tenisistek, wynosi ona ponad 15 mln dolarów. To o sześć milionów więcej niż rok temu w meksykańskim Cancun.
Wielki powód do wstydu dla WTA. Kiepska frekwencja finałów w Rijadzie
Pierwsze dni tegorocznego WTA Finals – turniej z udziałem Igi Świątek rozpoczął się w sobotę – pokazują, że nagrody finansowe to jedyna korzyść dla federacji i zawodniczek. W Rijadzie w ogóle nie czuć atmosfery sportowego święta. Wielce prawdopodobne, że WTA, wybierając lokalizację, w ogóle się taką ewentualnością nie przejmowała.
Hala w Rijadzie może pomieścić do pięciu tysięcy osób, ale i tak świeci pustkami – zarówno na meczach deblowych, jak i singlowych. Na mecze najlepszych tenisistek świata przychodzi po kilkaset osób. Trybuny nie są zapełniane w połowie nawet na meczach Aryny Sabalenki, liderki światowego rankingu. Białorusinka i jej rywalki, m.in. Świątek, mogą być zawiedzione tym, że ich rywalizacja wzbudza tak niewielkie zainteresowanie.
Wpływ na to ma kilka czynników, m.in. to, że u Saudyjczyków nie ma rozwiniętej kultury tenisowej. Ten sport nie jest odpowiednio wypromowany i nie jest zbyt popularny w kraju. Co prawda inne kraje arabskie – np. Katar czy Zjednoczone Emiraty Arabskie – od lat organizują turnieje rangi ATP i WTA, ale akurat w Arabii Saudyjskiej dotychczas brakowało takiej imprezy.
Poza tym sama promocja turnieju była na dość niskim poziomie, co wielokrotnie zarzucano samej federacji. Ta jednak nie liczyła się z krytyką i wszelkimi uwagami. Efekt jest taki, że rywalizacja najlepszych tenisistek świata odbywa się w otoczce podobnej turniejom niższej rangi.
Zniesmaczenia bardzo niską frekwencją nie kryje w rozmowie z “The Telegraph” Tim Henman, były tenisista. – Toczyło się wiele dyskusji na temat tego, czy wydarzenia sportowe powinny odbywać się w Arabii Saudyjskiej. Jeśli spojrzymy na trwające WTA Finals tylko jako na wydarzenie, jest to niezwykle rozczarowujące, gdy najlepsze zawodniczki świata — Iga Świątek, Coco Gauff — występują przed taką publicznością. Organizatorzy są w uprzywilejowanej pozycji, ponieważ niekoniecznie muszą zarabiać na przychodach z biletów. Powinni więc wyjść do społeczności i szkół, potrzebujemy widzów, by zobaczyli najlepsze zawodniczki i stworzyli atmosferę – mówił, rzucając przy okazji pomysł na poprawę frekwencji podczas turnieju.