CELEBRITY
Demolka w meczu z Igą Świątek, powtórki nie było. 85 minut walki o ćwierćfinał
Belinda Bencic ma za sobą niezwykle nierówny sezon, w którym obok solidnych występów przydarzyło jej się kilka wyjątkowo bolesnych porażek — takich, w których nie potrafiła ugrać nawet trzech gemów. Ostatnia tak dotkliwa klęska spotkała ją podczas Wimbledonu w starciu z Igą Świątek. Od tamtej pory Szwajcarka jeszcze kilkakrotnie schodziła z kortu pokonana, jednak za każdym razem była w stanie stawić większy opór rywalkom. Teraz walczy o powrót do dobrej formy w turnieju WTA 500 w Tokio, gdzie po zaciętym, 85-minutowym meczu awansowała do ćwierćfinału po zwycięstwie nad Warwarą Graczową.
Trudny, ale wartościowy sezon Bencic
Początek roku zapowiadał się dla Bencic znakomicie. Już w lutym triumfowała w Abu Zabi, sięgając po tytuł w prestiżowym turnieju rangi WTA 500. W drodze po zwycięstwo pokonała między innymi Marketę Vondrousovą oraz Jelenę Rybakinę, a w finale zaprezentowała tenis najwyższej próby. Niestety, był to jej jedyny finałowy występ w całym sezonie. Później Szwajcarka prezentowała się nierówno — obok udanych spotkań trafiały się również mecze, które kończyły się dla niej w sposób bardzo dotkliwy.
W marcu w Indian Wells w ćwierćfinale nie była w stanie przeciwstawić się Madison Keys, przegrywając 1:6, 1:6. Kilka tygodni później Elina Switolina rozbiła ją w Miami 6:1, 6:2, a w Charleston Szwajcarka przegrała z Sofią Kenin 0:6, 3:6. Do tego doszedł krecz w Rzymie w starciu z Marią Sakkari przy stanie 2:6. W Bad Homburg Bencic zdołała ugrać tylko trzy gemy przeciwko Jekaterinie Aleksandrowej, a na Wimbledonie została kompletnie zdominowana przez Igę Świątek, przegrywając 2:6, 0:6. Tamto spotkanie było jej ostatnim tak jednostronnym niepowodzeniem.
Powrót do walki w Tokio
Od londyńskiego turnieju Bencic przegrała jeszcze kilka meczów, często odpadając we wczesnych rundach, lecz w każdym z nich walczyła do końca i zdobywała co najmniej sześć gemów. W Tokio, dokąd przyjechała jako rozstawiona zawodniczka, rozpoczęła rywalizację od drugiej rundy, w której zmierzyła się z Warwarą Graczową. Reprezentantka Francji (urodzona w Rosji) w pierwszej rundzie pokonała Wang Xin i liczyła na sprawienie niespodzianki.
Spotkanie rozpoczęło się od przełamania serwisu Graczowej, co pozwoliło Bencic szybko objąć prowadzenie. Chwilę później jednak sama straciła podanie, a rywalka doprowadziła do wyrównania 2:2. Niżej notowana zawodniczka złapała wiatr w żagle, wyszła na 4:2, lecz w końcówce seta górę wzięło doświadczenie Szwajcarki. Bencic przełamała przeciwniczkę, obroniła własny serwis i ostatecznie zamknęła partię wynikiem 6:4.
Drugi set był bardziej wyrównany. Bencic na początku miała problemy z mocnym serwisem Graczowej, musiała bronić dwóch break pointów, ale ostatecznie wyszła z opresji i sama przełamała rywalkę. Francuzka zdołała jeszcze doprowadzić do stanu 3:2, lecz od tego momentu kontrolę nad meczem przejęła mistrzyni olimpijska z Tokio. Wygrała cztery kolejne gemy, kończąc mecz wynikiem 6:4, 6:3.
Po 85 minutach solidnej walki Belinda Bencic mogła cieszyć się z awansu do ćwierćfinału, w którym zmierzy się z Karoliną Muchovą. Dla Szwajcarki to szansa nie tylko na kolejny półfinał w sezonie, ale przede wszystkim na symboliczne potwierdzenie, że mimo trudnych miesięcy wciąż potrafi grać na poziomie, który przyniósł jej olimpijskie złoto.