CELEBRITY
Iga Świątek ogłosiła datę swojego ślubu ze swoim mężem, Tomaszem Wiltroskim.

Kiedy Iga Świątek po raz pierwszy wspomniała o tym, że w jej życiu pojawił się ktoś wyjątkowy, media sportowe w Polsce i na świecie dosłownie eksplodowały. Fani tenisa, przyzwyczajeni do jej skromności, skupienia i niemal ascetycznego podejścia do kariery, nie spodziewali się, że najlepsza tenisistka świata otworzy się tak bardzo na uczucia. A jednak – Iga pokazała, że nawet w świecie pełnym rywalizacji, podróży i presji, można znaleźć miejsce na miłość.
I teraz, po latach tajemnicy, ciszy i szeptanych plotek, ogłosiła to oficjalnie: „Ślub odbędzie się 22 czerwca przyszłego roku” – napisała w poście na Instagramie, dodając czarno-białe zdjęcie, na którym ona i Tomasz Wiltroski trzymają się za ręce na tle zachodzącego słońca.
Historia ich znajomości sięga kilku lat wstecz. Tomasz Wiltroski nie był człowiekiem z pierwszych stron gazet. Pracował w branży sportowej, ale zawsze pozostawał w cieniu. Był analitykiem, współpracownikiem kilku klubów tenisowych, człowiekiem, który znał statystyki, technikę i psychologię zawodników lepiej niż wielu trenerów.
Spotkali się podczas jednego z turniejów w Rzymie. Iga właśnie przegrała mecz, a Tomasz – z ramienia organizatorów – pomagał zawodnikom analizować ich grę w ramach programu rozwojowego. Zwykła rozmowa przy kawie, kilka żartów o błędach serwisowych i o tym, że „nawet najlepsi mają gorszy dzień”, przerodziły się w coś więcej.
Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, ale raczej porozumienie dusz – naturalne, powolne, dojrzewające z każdym kolejnym spotkaniem. Iga, zmęczona światłem reflektorów, znalazła w nim spokój. Tomasz, nieprzyzwyczajony do życia w cieniu gwiazdy, nauczył się patrzeć na sukces inaczej – nie jak na cel, ale jak na podróż, którą warto dzielić z kimś bliskim.
Ich relacja przez długi czas była tajemnicą.
Iga nie chciała, by świat tenisa komentował każdy jej gest, a Tomasz był zbyt dojrzały, by szukać rozgłosu. Spotykali się w wolnych chwilach – między turniejami, w cichych kawiarniach, podczas spacerów po lesie w Raszynie, gdzie mieszkali przez pewien czas z dala od ciekawskich spojrzeń.
Z czasem jednak ludzie zaczęli coś podejrzewać. Dziennikarze zauważyli, że podczas turniejów w Paryżu i Madrycie w loży trenerskiej pojawia się mężczyzna, który nie jest częścią oficjalnego sztabu. Zawsze w tych samych czarnych okularach, zawsze skupiony, zawsze tam, gdzie gra Iga.