CELEBRITY
Nagrali, co działo się po finale Wimbledonu. Emocje kompletnie puściły, triumfatorka we łzach
Znamy triumfatorkę tegorocznego Wimbledonu. Finał wielkoszlemowego turnieju w Anglii padł łupem reprezentantki Czech – Barbory Krejcikovej. 28-letnia zawodniczka pokonała w decydującej batalii Włoszkę Jasmine Paolini 6:2, 2:6, 6:4. Później nastąpiło wręczenie trofeum. Oprócz tego zwyciężczyni miała okazję zobaczyć słynną tablicę, na której pojawiło się jej nazwisko. I w tym momencie emocje całkowicie puściły. Czeszka rozkleiła się, gdy tylko zobaczyła inicjały zmarłej idolki.
W pierwszym półfinale Wimbledonu Jasmine Paolini pokonała Chorwatkę Donnę Vekić 2:6, 6:4, 7:6(8) i tym samym drugi raz w przeciągu kilku tygodniu zameldowała się w finale wielkoszlemowych rozgrywek. W decydującej batalii Włoszka mająca polskie korzenie zmierzyła się z Barborą Krejcikovą, która z kolei w półfinale ograła Kazaszkę Jelenę Rybakinę, jedną z głównych faworytek do triumfu w tej imprezie.
Pierwszy set poszedł po myśli Czeszki i kiedy wydawało się, że mecz będzie pod kontrolą 28-latką, Paolini w kolejnym secie podjęła rękawicę, przełamała rywalkę i doprowadziła do remisu. O wszystkim decydował trzeci set, który to Krejcikova wygrała 6:4 i ostatecznie to ona cieszyła się ze zwycięstwa w imprezie.
Następnie przypomniano zawodniczce pamiętne wydarzenie z przeszłości z udziałem jej mentorki Jany Novotnej. Czeszka opowiedziała publicznie o tym, jak wiele zawdzięcza zmarłej tenisistce. “Przyjazd do Jany, pukanie do jej drzwi, wręczanie jej listu. Wszystko, co wydarzyło się w tym momencie, po prostu zmieniło moje życie. To zdecydowanie zmieniło moje tenisowe życie. W okresie, gdy kończyłam wiek juniorski, nie wiedziałam, co mam robić. Nie wiedziałam, czy powinnam grać zawodowo, czy pójść drogą edukacji. To Jana powiedziała mi, że mam potencjał i zdecydowanie powinnam zajmować się tym zawodowo i spróbować coś osiągnąć. Zanim zmarła, powiedziała mi, żebym wygrała Wielkiego Szlema. Osiągnęłam to już w Paryżu w 2021 roku. To był dla mnie niesamowity moment. Nigdy nie marzyłam, że zdobędę to samo trofeum, co Jana w 1998 roku” – wyznała wzruszona zawodniczka.