CELEBRITY
Robert Biedroń o ustawie o związkach nieformalnych. “Czekałem całe dorosłe życie”

Udostępnij
— Facet, który całe życie żyje z kotem, wcześniej żył z mamą, żył w takiej rodzinie i wie dobrze, że rodziny są różne. Ja tworzę z Krzysztofem Śmiszkiem rodzinę dwóch facetów, on tworzy rodzinę z kotem i to jest okej — mówi w “Onet Rano.” europoseł i współprzewodniczący Nowej Lewicy Robert Biedroń, wspominając o Jarosławie Kaczyńskim. Polityk komentuje przedstawiony w ubiegłym tygodniu projekt ustawy o związkach nieformalnych. Jak mówi, na ustawę w tej kwestii czekał “całe dorosłe życie”. Biedroń podkreśla, że jego zdaniem prezes PiS nie powinien być autorytetem w sprawie m.in. tego, “co jest zagrożeniem dla rodziny”.
Biedroń pytany był o sprawę związków partnerskich. Pod koniec ubiegłego tygodnia przedstawione zostały pierwsze szczegóły projektu ustawy o związkach nieformalnych. — [Ta ustawa] reguluje kwestie prawa do mieszkania. Możliwości wzajemnych alimentów, wzajemnej dostępnej informacji medycznej, zwolnienia z podatków od spadków i darowizn, możliwość wspólnego rozliczania […] — wyliczała podczas konferencji Katarzyna Kotula. Ustawa wyłącza jednak kwestie związane z dziećmi, kwestii pieczy czy adopcji nie ma w tych przepisach.
— Niekończąca się historia. Mam nadzieję, że się w końcu zakończy — komentuje polityk Lewicy. Stwierdza, że mimo że jest ze swoim partnerem Krzysztofem Śmiszkiem już ćwierć wieku, nadal nie udało im się wielu rzeczy załatwić, więc ustawa ta wiele zmienia.
— Jestem z osobą, która powinna być jedną z kilku w Polsce, która, jeśli by to było możliwe, żeby wszystko sobie pozałatwiać, to by sobie pozałatwiała. Bo przypomnę, Krzysztof Śmiszek jest prawnikiem, doktorem nauk prawnych, byłym wiceministrem sprawiedliwości. Powinien wiedzieć, jak to zrobić. Pomimo tej całej wiedzy, nie da się tego zrobić — mówi Biedroń. Dodaje, że mają podpisany akt notarialny na różne sprawy, spisany testament czy upoważnienia na poczcie, ale są rzeczy, np. związane z pogrzebami czy spadkami, których nie dało się załatwić. — Państwo musi w końcu nas zobaczyć — podkreśla.
Robert Biedroń: czekałem całe dorosłe życie
Pytany o organizacje, które protestują przeciwko ustawie, mówiąc, że osoby homoseksualne, chcą po prostu iść do urzędu i zawrzeć związek, polityk podkreśla, że organizacje są po to, aby walczyć o więcej, a politycy są od tego, by dowozić, ile się realnie da. — Parlament jest dziś, jaki jest. Większość jest konserwatywna, ludzie nie głosowali na Lewicę, nawet ci, którzy teraz płaczą, że jest, jak jest. Jest prezydent, jaki jest, konserwatywny. Co w tej rzeczywistości zrobić? — pyta Biedroń.