Breaking News
Świątek nie wytrzymała na korcie. Aż Abramowicz wkroczyła. “Nie machaj rękami!”
Zarówno my, kibice, jak i zapewne sama Iga Świątek liczyliśmy na szybką demolkę, jak to nasza reprezentantka z reguły w pierwszych rundach czyni. Nic z tego. Rosjanka Kamilla Rachimowa postawiła zaskakująco trudne warunki i choć Polka wygrała 6:4, 7:6(6), to był to dla niej raczej frustrujący wieczór. Widać było to po jednej z akcji w drugim secie, gdy oberwało się nawet członkom jej sztabu.
Nie do końca takiego meczu spodziewaliśmy się, gdy Iga Świątek rozpoczynała starcie z Kamillą Rachimową. Rosjanka gra w tym turnieju tylko dlatego, że z powodu kontuzji wycofać musiała się Ons Jabeur i potrzeba było zastępstwa szczęśliwą przegraną z kwalifikacji. Padło właśnie na 104. rakietę świata. Czyli taki typ rywalki, które Iga Świątek z reguły roznosi w puch.
Rachimowa wyczuła szansę i niczego nie ułatwiła
Nie tym razem. To zdecydowanie nie była Iga Świątek w najlepszej wersji. Aż 41 niewymuszonych błędów najlepiej o tym świadczy. Rosjanka z kolei czuła swoją szansę. Zwłaszcza po pierwszym secie, gdy ze stanu 4:0 dla Polki, zrobiło się tylko 4:3. Zresztą w drugiej partii, gdy raszynianka serwowała po zwycięstwo, Rosjanka wybroniła się, a potem w tie-breaku miała aż trzy piłki setowe, na szczęście wybronione przez liderkę rankingu.
Wszystko to z pewnością było dla Polki frustrujące i Świątek dała temu upust. Konkretnie w jedenastym gemie drugiego seta przy stanie 5:5. Nasza reprezentantka zaczęła rozmawiać ze swoim sztabem, gdy Rosjanka wyszła na prowadzenie 40:30. Trener Tomasz Wiktorowskiporadził jej wtedy, by “zadbała o piłkę”, a nie atakowała wszystko za wszelką cenę na maksimum mocy.
Poirytowana Iga Świątek. Sztab dostał ochrzan
Kolejną wymianę Polka wygrała, jednak to nie był koniec jej konwersacji z teamem. Tym razem mniej miłej, bo Świątek zwróciła się do kogoś z nich, zwracając głośno uwagę: “Nie machaj rękami” – wykrzyczała, dodając jeszcze kilka słów, których nie dało się zrozumieć przez hałas na trybunach. Niestety ustawienie kamery nie pozwalało jednoznacznie stwierdzić, do kogo to było.