CELEBRITY
To nie jest normalne”. Oto co zrobiła Anisimova po klęsce z Igą Świątek

Wielki finał Wimbledonu Igi Świątek z Amandą Anisimovą można porównać do słynnego mema z Marcinem Gortatem. “100 do 0 – gracie dalej?!”. Polka po prostu zmiotła Amerykankę z kortu i zgarnęła swój szósty wielkoszlemowy tytuł. – To nie jest normalne! Perfekcyjny mecz. Nie da się grać lepiej w wielkim finale – komentowali dziennikarze. Polka wygrała 6:0, 6:0, a Anisimova wręcz nie dowierzała w to, co się stało – pisze z Londynu Dominik Wardzichowski, dziennikarz Sport.pl.
To była tenisowa perfekcja, pokaz siły Igi Świątek, a przy okazji bezradności Amandy Anisimovej. Amerykanka aż krzyczała i jęczała z bezradności. Po jednym z gemów wściekła uderzyła piłkę o blendę. Nie pomagało jej wsparcie kibiców i ich okrzyki. Polka włączyła tryb walec i przejechała się po kolejnej rywalce na tegorocznym Wimbledonie
W sobotnim finale różnica klas była jeszcze większa niż w półfinałowym starciu z Belindą Bencic. Pierwszy set zakończył się szokująco szybko, bo zaledwie w 25 minut. – Niebywałe, nieprawdopodobne – zachwycali się dziennikarze w loży prasowej. W pierwszym secie Anisimova wyglądała na przytłoczoną ciężarem i stawką meczu. Amerykanka popełniała proste błędy, nie radziła sobie z własnym podaniem, a dłuższe wymiany najczęściej kończyły się wyrzuceniem piłki w aut lub zagraniem w pół siatki. Świątek oczywiście maksymalnie utrudniała jej grę: kapitalnie returnowała i niemal każdym kolejnym zagraniem pokazywała, jaka jest mocna i odporna psychicznie.