Breaking News
Igrzyska tuż przed Igą Świątek: ‘Sama sobie ten los zgotowała
Iga Świątek przystępuje do igrzysk olimpijskich jako główna faworytka. Wiążą się z tym wielkie oczekiwania i presja wobec Polki. – Sama sobie ten los zgotowała – stwierdził żartobliwie w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Furjan z Eurosportu.
Przed Igą Świątek jeden z największych celów tego sezonu – złoto igrzysk olimpijskich w Paryżu. Presja jest tym większa, że turniej będzie rozgrywany na kortach Rolanda Garrosa, gdzie Polka wygrywała wielkiego szlema cztery razy w ostatnich pięciu sezonach.
Na pewno ciężar na Idze Świątek będzie gigantyczny, bo już o igrzyskach olimpijskich mówi się dużo, a będzie to tylko narastało do samego początku turnieju – twierdzi tenisowy komentator Eurosportu, Marek Furjan. – Mówiąc o tej presji, tym bardziej żal że Iga nie wystąpi w mikście, co mogłoby trochę pomóc zdjąć ciężar oczekiwań wobec niej w turnieju singlowym – ocenia ekspert. – Tak czy inaczej, taką pracę ma Iga, że już z tą presją musi iść pod rękę.
Ale Furjan dostrzega też pozytywne aspekty. – Zainteresowanie, które będzie towarzyszyć temu turniejowi to jedno, ale drugie: gdy rozmawialiśmy o Idze i Paryżu miesiąc, dwa miesiące temu, to mówiliśmy, że jest zdecydowaną faworytką turnieju i rzeczywiście ten tytuł w wielkim szlemie zdobyła i teraz specjalnie ta sytuacja się nie zmienia – dodaje ekspert.
Świątek rzeczywiście jest faworytką rywalizacji w Paryżu. Trzeba jednak pamiętać, że turnieje olimpijskie niemalże zawsze rządzą się swoimi prawami. Tym bardziej może być tak w tym roku, kiedy tenisistki w krótkim okresie czasu musiały dostosowywać się do ciągłych zmian nawierzchni.
– Iga leci do Francji w roli faworytki, ale też mamy trochę inny moment sezonu, bo jednak jest to skakanie po nawierzchniach: mączka, trawa, znowu chwila mączki i pójście w kierunku kortów twardych. Ale jednak co byśmy nie mówili przed igrzyskami, kogo Iga by nie wylosowała w I, II rundzie i tak będzie przystępować w roli faworytki – dodał Furjan.
Najwybitniejsi na największe imprezy przyjeżdżają po pełną pulę i tego też wymagają od nich kibice. Przed trzema laty w Tokio Novak Djoković był niezwykle blisko Złotego Kalendarzowego Wielkiego Szlema i upragnionego singlowego złota olimpijskiego, ale w półfinale uległ Alexandrowi Zverevowi, a później całkowicie uleciało z niego powietrze. Nie dość, że przegrał mecz o brąz z Pablo Carreno-Bustą, to jeszcze nie wyszedł na finał miksta w parze z Niną Stojanović.