Breaking News
Jedyny trzygodzinny mecz Świątek w Melbourne. Tak awansowała do półfinału AO
Wygrywając bardzo wyraźnie z Evą Lys, Iga Świątek po raz drugi w karierze awansowała do najlepszej ósemki Australian Open. Poprzednio ta sytuacja miała miejsce w 2022 roku, gdy była rozstawiona z siódemką, a już nieco ponad dwa miesiące później została liderką całego WTA. I wtedy stoczyła porywający bój z Estonką Kaią Kanepi – jedyny wśród 30 przez nią rozegranych w Melbourne Park, który trwał ponad trzy godziny. Iga wtedy wygrała, przypominamy tamto wydarzenie tuż przed zaplanowanym na środę starciem z Emmą Navarro.
Radość Igi Świątek po jedynym w jej karierze wygranym meczu w ćwierćfinale Australian Open. Trzy lata temu pokonała Kaię Kanepi
Dla wielu polskich kibiców zajrzenie do telefonu i wyszkuanie wyniku ćwierćfinałowego spotkania Igi Świątek z Emmą Navarro będzie zapewne pierwszą czynnością po pobudce. To spotkanie zaplanowano na Rod Laver Arena jako drugie w sesji dziennej, już po zakończeniu starcia Eliny Switoliny z Madison Keys. Niemniej nie zacznie się ono przed godz. 3 w nocy w Polsce, a godz. 13 w stanie Wiktoria w Australii.
Polka będzie zdecydowaną faworytką w meczu z rozstawioną z ósemką Amerykanką. Navarro ma za sobą cztery thrillery, każdy jej mecz trwał ponad dwie godziny, a starcie z Peyton Stearns w pierwszej rundzie – ponad trzy, dokładnie zaś 200 minut. W sumie zagrała tu już 12 setów.
Dla porównania: najdłuższy mecz Igi w tej edycji AO to 81 minut w pojedynku z Kateriną Siniakovą, łącznie 4,5 godziny na korcie, 8:0 w setach i 11 przegranych gemów.
Iga ma już jednak w swoim tenisowym CV jedno bardzo długie spotkanie na Rod Laver Arena. W jedynym do tej pory swoim ćwierćfinale.
Dwa ponad trzygodzinne mecze Igi Świątek w Melbourne. A jeden, jeśli odliczymy zasuwanie dachu i suszenie kortu
Formalnie: w statystykach istnieją dwa takie mecze, bo tym drugim jest pasjonujący bój z Danielle Collins rok temu, w drugiej rundzie. Pasjonujący, bo w trzecim secie Amerykanka prowadziła już 4:1 na Rod Laver Arena, a Polka odpowiedziała jej pięcioma wygranymi gemami z rzędu. Mało tego, przy 2:4 wyszła ze stanu 0-40, gdy serwis znów nie był jej sprzymierzeńcem. Być może to właśnie wtedy Collins poczuła tak wielką niechęć do polskiej liderki rankingu WTA, która uwidoczniła się później podczas igrzysk.
Tamten mecz zakończył się 3 godzinach i 14 minutach, ale aż 17 trwało zasuwanie dachu i suszenie parkietu w pierwszym secie. Dla Świątek był to rewanż za półfinał z 2022 roku, gdy właśnie Collins nie pozwoliła jej awansować do pierwszego w karierze singlowego finału w Melbourne.
A wtedy dostała tę szansę właśnie po wygraniu meczu z Kaią Kanepi.
Estonka w swoim kraju była w cieniu Anett Kontaveit, która w najlepszym momencie kariery była światową “dwójką”, tylko za plecami Igi Świątek. A jednocześnie nigdy nic osiągnęła w Wielkim Szlemie, zaledwie raz dotarła do ćwierćfinału.
Kanepi zaś w tych ćwierćfinałach była aż siedem razy, w każdym z czterech wielkoszlemowców. Po raz ostatni, właśnie wtedy, w 2022 roku. I to Świątek zamknęła jej drogę do pierwszego półfinału. I choć oficjalnie kariery nie skończyła, jej nazwiska nie ma na liście ITIA wśród osób nieaktywnych, to była zapewne ostatnie taka szansa. W czerwcu skończy 40 lat, ostatni mecz rozegrała siedem miesięcy temu podczas eliminacji Roland Garros.
Australian Open 2022. Iga Świątek obroniła dziewięć piłek setowych w meczu z Kaią Kanepi. Stawką był półfinał
W tamtym Australian Open Świątek, rozstawiona z siódemką, dość łatwo pokonała trzy pierwsze rywalki, później przegrała seta z Soraną Cirsteą. Pokonała jednak Rumunkę i zapewne szykowała się już do starcia z turniejową dwójką… Aryną Sabalenką. Białorusinka miała planowo pokonać 115. w rankingu WTA Kanepi, tymczasem sensacyjnie to starcie przegrała. Mimo, że obroniła cztery piłki meczowe w trzecim secie i doprowadziła do super tie-breaka. W nim lepsza była Kanepi – 10-7.
Dwa dni później Estonka stoczyła równie zacięte starcie z Igą – trwało 3 godziny i jedną minutę. W potwornym upale, sięgającym 37 stopni Celsjusza. Już pierwszy set był niezwykle zacięty, zadecydowało jedno jedyne przełamanie Kanepi w siódmym gemie. Później Iga obroniła aż 10 (dziesięć!) piłek setowych, zanim przegrała 4:6. Raszynianka odrobiła jednak straty, drugą partię wygrała w tie-breaku 7-2, trzecia była istnym rollercoasterem.
Polka uciekała rywalce, ta odrabiała straty. Sześć z dziewięciu gemów kończyło się przełamaniami, to jednak Świątek wygrała 6:3. I awansowała do półfinału.