Niezwykłe obrazki na meczu Igi Świątek. W Roland Garros nie do pomyślenia

Francuzi są pod wielkim wrażeniem gry Igi Świątek. Jeden ze sprawozdawców jej ostatniego meczu pisze, że musiał odwrócić wzrok, żeby nie widzieć, jak “rzeźniczka Świątek sieka biedną Diane Parry”. Przy okazji zwrócił uwagę na istny cud, jaki wydarzył się na trybunach podczas tej potyczki. Tyle osób na korcie centralnym Rolanda Garrosa o takiej porze? W turnieju wielkoszlemowym nie do pomyślenia.

Iga Świątek na razie w Paryżu idzie jak burza. Co prawda w drugim secie pierwszej swojej potyczki z Iriną Begu musiała się nieco zmęczyć w drugim secie i wygrała go dopiero 7:5 (w całym meczu 6:1 i 7:5), ale w następnej rundzie zaprezentowała prawdziwą moc.

Poniedziałkowy mecz z Diane Parry to już był spacerek. Trwał niewiele ponad godzinę, Polka straciła w sumie zaledwie dwa gemy (6:1 i 6:1). Dla Francuzów to było bolesne doświadczenie, ponieważ Parry to Francuzka.

W swojej relacji z tego pojedynku korespondent serwisu 20minutes.fr napisał, że “musiał odwrócić wzrok, żeby nie widzieć, jak rzeźniczka Świątek sieka biedną Diane Parry”. Oczy dziennikarz skierował na trybuny i tutaj nastąpiło bardzo mocne zdziwienie, pokazujące, jak wielką magię mają igrzyska olimpijskie.

Otóż pierwsze rzędy trybun kortu były zajęte przez kibiców. To widok absolutnie wyjątkowy, bo nawet podczas prestiżowego przecież Rolanda Garrosa pierwsze rzędy były zupełnie puste. Wynikało to m.in. z faktu, że te miejsca przeznaczone są dla firm i partnerów biznesowych, którzy rozdawali bilety. Sęk w tym, że obdarowani wejściówkami najczęściej zwyczajnie nie byli zainteresowani oglądaniem tenisa.

Dla Francuzów to był problem na tyle, że w czerwcu poruszyli tę kwestię w rozmowie z szefami Rolanda Garrosa. Amelie Mauresmo, dyrektor zawodów, obiecała wówczas, że znajdzie sposób na puste krzesełka. Najlepszym byłoby przeznaczyć je do ogólnej sprzedaży i tak się właśnie dzieje podczas igrzysk. Efekt? Pełne trybuny, czego Francuzi do tej pory nie doświadczyli.