NFL
Olimpijskie nerwy. Iga Świątek nie mogła tego uniknąć [OPINIA]
Iga Świątek awansowała (6:2, 7:5) do II rundy turnieju rozgrywanego na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Wygrana nad Iriną-Camelią Begu nie należała jednak do najbardziej przekonujących.
W sportach drużynowych żartujemy, że “puchary rządzą się swoimi prawami”, ale podobnie jest z igrzyskami. Tam w turnieju tenisowym inaczej niż na co dzień nie ma wielotysięcznych nagród pieniężnych, liczenia punktów do rankingu i jednak gra się nie tylko dla siebie.
Całe najbliższe otoczenie jest podobne, szczególnie że przecież paryska arena Roland Garros to miejsce jednej z największych tenisowych imprez w kalendarzu. Iga Świątek dobrze wie, jak to wszystko tam funkcjonuje, jak wyglądają trybuny, korytarze. Nie musi się oswajać.
Tym bardziej że polską tenisistkę omija to, co najbardziej charakterystyczne dla sportowców podczas igrzysk olimpijskich. Raszynianka mieszka poza wioską w hotelu, nie musi się więc z jednej strony przejmować różnego rodzaju “rozpraszaczami”, a z drugiej nie korzysta aż tak bardzo z atmosfery igrzysk.
ZOBACZ WIDEO: “Prosto z Igrzysk”. Świątek murowaną kandydatką do złota? “Rzadko to się zdarza”
Nie oznacza to jednak, że Iga jest w pełni odcięta, a już na pewno nie jest odcięta od tego, jaką wagę ma wydarzenie, w którym bierze udział – także z uwagi na oczekiwania polskich kibiców.
Iga na kortach ziemnych jest królową, pokazała to ponownie w tym sezonie. I znowu wróciła na mączkę i powinna się czuć pewna siebie. Powinna, ale to nie takie proste. W potyczce z Iriną Begu widać było, że momentami Polka bardzo chce, ale nie wszystko się układało właśnie tak, jak powinno.
Ale umówmy się, Rumunka, obecnie 136. w rankingu, jest dobrą tenisistką, ale z zupełnie innej półki niż Iga Świątek. A jednak dała próbkę swoich możliwości, postraszyła Polkę, ale dostała sporo prezentów.
Nasza tenisistka była tak skupiona, że po ostatniej piłce nie towarzyszył jej wybuch emocji. Cień uśmiechu pojawił się na jej twarzy, pewnie zdawała sobie sprawę, że wpędziła się w kłopoty, kiedy w II secie musiała gonić wynik, gdy przegrywała 3:5.
Oczywiście, Iga Świątek jest bardzo silna mentalnie. Jednak był to zdecydowanie słabszy mecz z jej strony, niż można się było tego spodziewać. Może właśnie udzieliła jej się atmosfera i fakt, że gra nie tylko dla siebie, ale i dla Polski. I my wszyscy o tym powinniśmy pamiętać, bo to spory ciężar. W pierwszy meczu Iga mu sprostała i wykonała pierwszy krok.