Breaking News
Problemy Sabalenki zaczęły się po łatwo wygranym secie. Udany rewanż stał się jednak faktem
Pierwszy ćwierćfinał pań w tegorocznym Australian Open przyniósł nam niespodziankę w postaci zwycięstwa Pauli Badosy w starciu z Coco Gauff, ale drugi pojedynek zakończył się już po myśli faworytki. Aryna Sabalenka, która miała do wyrównania rachunki z Anastazją Pawluczenkową za ich spotkanie z Roland Garros 2021, wzięła udany rewanż na Rosjance. Liderka rankingu WTA nie bez kłopotów wygrała 6:2, 2:6, 6:3 i dzięki temu zmierzy się ze swoją przyjaciółką w półfinale zmagań w Melbourne.
Aryna Sabalenka miała trochę problemów na początku tegorocznego Australian Open, dwukrotnie pachniało przegranym setem w jej wykonaniu. Mimo to potrafiła okiełznać trudne sytuacje i ostatecznie dotarła do ćwierćfinału bez straty partii. W potyczce z Mirrą Andriejewą mogliśmy już zobaczyć lepszą wersję Białorusinki. Przez większą część rywalizacji zdominowała 17-latkę, ostatecznie triumfując 6:1, 6:2.
W batalii o półfinał na liderkę rankingu WTA czekała kolejna Rosjanka – Anastazja Pawluczenkowa. Obecność tenisistki urodzonej w Samarze na tym etapie rozgrywek była sporą niespodzianką. Wykorzystała okazję, jaka nadarzyła się w tym fragmencie drabinki po odpadnięciu Qinwen Zheng. Co ciekawe, 33-latka miała pozytywny bilans bezpośrednich pojedynków Białorusinką. Do tej pory prowadziła 2-1. Ich ostatni mecz miał jednak miejsce podczas Roland Garros 2021. Wówczas wyeliminowała zawodniczkę z Mińska, triumfując w trzecim secie do zera. Teraz obrończyni tytułu w Melbourne miała idealną okazję do rewanżu, gdyż była zdecydowaną faworytką do awansu do półfinału.
Trzysetowe starcie Sabalenka – Pawluczenkowa. Zmienny i zaskakujący przebieg pojedynku
Początek spotkania mocno przypominał to, co działo się w meczu Sabalenki z Andriejewą. Na starcie zawodniczki pewnie wygrywały własne gemy, aż nadeszło czwarte rozdanie, gdy pojawiły się pierwsze okazje na przełamanie dla Aryny. Od stanu 15-0 przy swoim serwisie Pawluczenkowa popełniła dwa proste błędy i na własne życzenie oddała inicjatywę przeciwniczce. Białorusinka nacisnęła i wykorzystała swoją szansę. Już pierwszy z dwóch break pointów przyniósł tenisistce z Mińska prowadzenie 3:1.
Rosjanka próbowała walczyć o natychmiastowe odrobienie strat, doprowadziła nawet do stanu równowagi. Nie udało jej się jednak wywalczyć choćby jednej okazji na przełamanie. W momencie zagrożenia liderka rankingu WTA aktywowała swój serwis i robiła nim różnicę. Dzięki temu zacięte rozdanie trafiło na konto 26-latki i zrobiło się już 4:1. W siódmym gemie Sabalenka popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu, a mimo to Anastazja nie nawiązała większej walki w końcówce tego rozdania. W kluczowym momencie wróciło podanie i Aryna znów mogła się cieszyć z trzygemowej przewagi.
Swoje problemy z serwisem miała także Pawluczenkowa. Być może wynikały one z faktu, że momentami mocno podwiewało przy korcie na Rod Laver Arena. Obserwowaliśmy bardzo mało długich wymian, zdecydowana większość z nich kończyła się maksymalnie czterema uderzeniami. Rosjanka wyszła ze stanu 0-30 na 40-30, ale potem przegrała dwie akcje i doszło do pierwszego setbola dla Białorusinki. Jego jeszcze udało się zniwelować, jednak później nadeszła kolejna okazja. Tym razem Sabalenka już dopięła swego i zamknęła seta wynikiem 6:2.
Druga odsłona również rozpoczynała się od serwisu Aryny. Rywalka dotrzymała kroku na początku, a w trzecim gemie doszło do niezwykle rzadko spotykanej sytuacji. Białorusinka straciła podanie, mimo prowadzenia 40-0. Przegrała pięć akcji z rzędu i Pawluczenkowa objęła pierwsze prowadzenie w meczu. Rosjanka zyskała sporą wiarę we własne umiejętności i w kolejnych minutach zaczęła dominować na korcie. Sabalenka miała problem odpowiedzieć na agresywną grę Anastazji, w pewnym momencie było już 4:1 z podwójnym breakiem.
W następnym rozdaniu wkradło się rozluźnienie w szeregach 33-latki. Przy piłce na 5:1 popełniła kosztowny błąd, po którym Aryna odwróciła losy gema. Wydawało się, że to może być jakiś zwrot akcji na korzyść tenisistki z Mińska, ale nic bardziej mylnego. Po chwili mieliśmy powrót do obrazu wydarzeń z poprzedniego fragmentu. Pawluczenkowa ponownie wywalczyła przełamanie, a potem domknęła seta gemem do zera. 6:2 dla Rosjanki oznaczało przedłużenie emocji na Rod Laver Arena.
Sensacyjnie rozpoczęła się także trzecia odsłona rywalizacji. Liderka rankingu WTA już na “dzień dobry” straciła swoje podanie. Anastazja nie poszła jednak za ciosem. Mimo trzech szans na 2:0 nie potrafiła potwierdzić swojej przewagi. Sabalenka popracowała solidniej i doprowadziła do wyrównania. Znów mogłoby się wydawać, że teraz 26-latka wróci na wyższe obroty i przejmie inicjatywę na korcie. Znów obserwowaliśmy jednak roztrzęsioną i bezradną Białorusinkę.