NFL
Trzy lata od narodzin gwiazdy. Tak Iga Świątek wspinała się na sam szczyt

Sezon 2020 okazał się wyjątkowy, gdyż przez większość czasu sportowcy nie mogli rywalizować na światowych arenach przez pandemię, która panowała na całym świecie. W związku z tym przesunięto termin Roland Garros z przełomu maja i czerwca na końcówkę września i początek października.
Przed turniejem rozegrano jeszcze zmagania podczas WTA 1000 w Rzymie. Wystąpiła w nich także Iga Świątek. Nasza zawodniczka przeżyła tam jednak trudny moment, bowiem odpadła już w pierwszej rundzie po porażce z Arantxą Rus. W tamtej chwili nic nie zapowiadało, by miał nagle nastąpić w Paryżu wystrzał formy u raszynianki.
Wielkoszlemowa rywalizacja okazała się jednak zupełnie inną historią. Już w pierwszej rundzie 19-letnia wówczas Polkapokonała finalistkę imprezy z 2019 roku – Marketę Vondrousovą 6:1, 6:2. Iga nie zatrzymywała się i szła za ciosem, aż dotarła do czwartej fazy i rewanżu z Simoną Halep za poprzedni rok.
Sezon wcześniej Rumunka oddała naszej zawodniczce zaledwie jednego gema, tym razem wszystko potoczyło się zupełnie inaczej. Tenisistka z Raszyna zagrała genialne spotkanie i pokonała utytułowaną rywalkę 6:1, 6:2, a świat coraz bardziej dowiadywał się o potencjale Świątek.
Polska zawodniczka pokonywała kolejne przeszkody i znalazła się w finale, gdzie czekała na nią mistrzyni Australian Open z 2020 roku – Sofia Kenin. Iga przypieczętowała sukces na paryskich kortach, wygrywając finał 6:4, 6:1 i stała się pierwszą zawodniczką z naszego kraju, która triumfowała w singlowym turnieju wielkoszlemowym. W rankingu WTA awansowała wówczas z 54. pozycji na 17. lokatę. Tak się składa, że był to w ogóle jej pierwszy tytuł w seniorskiej karierze.